Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deemer
|
Wysłany:
Czw 18:33, 12 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po tym jak zaczęły się tu pojawiać prace, sam się zmotywowałem i zacząłem coś pisać. To tutaj to narazie prolog, napisany nieco chaotycznie, żeby przedstawić sytuację i wytworzyć trochę niewiadomych które będzie można potem rozwikłać .
Samo opowiadanie nie będzie długie. Planuje 3-4 rozdziały plus epilog.
Zapraszam do lektury:
„-Widzisz? Umarła w cierpieniach. Chyba nie chcesz, by to samo spotkało Ciebie?”
Jeżeli komukolwiek ze straży w Crysadrin można zarzucić nierzetelne wykonywanie obowiązków, to na pewno właśnie Edwindowi. Większość jego zgłoszeń do szefa, były zwykłymi żartami młodego żołnierza. Szef straży, Domarion, za każdym razem jednak sprawdzał czy Edwind kłamie, czy mówi prawdę. Zawsze mawiał „nigdy nic nie wiadomo”. Tym razem zrobił tak samo.
-Dowiedziałem się o tym, od wieśniaków. Są teraz w naszej strażnicy, czekają na mości Pana przybycie. – powiedział Edwind.
-Najpierw zobaczę co dokładnie się stało. – odpowiedział jego zwierzchnik.
Po krótkiej chwili doszli do samotnego domu w środku lasu. „Dziwne miejsce” – pomyślał Domarion. Jak szybko mogli, oboje weszli do środka budynku. Obraz w środku był makabryczny. Na stole na środku leżała kobieta. Może raczej większa część kobiety, bo brakowało wszystkich kończyn, uszu, oczu, a i jak się okazało po głębszym przyjrzeniu także zębów. Miała wbitych pełno szpilek, prawie we wszystkich miejscach. Dookoła można było zobaczyć różne inne części jej ciała, jak widać powoli kaleczone. Ta kobieta umarła w męczarniach…
Domarion zawsze był bardzo twardy, widział już wiele rzeczy. Teraz jednak był strasznie blady. Usłyszał za swoimi plecami odgłos wymiotów. Sam był bliski tego stanu, jednak unikając go wyszedł. Zastał tam Edwinda siedzącego z głową między kolanami.
-Wracamy – powiedział przywódca.
-Panie, ja naprawdę nic nie wiem.
-Nie mamy pojęcia kto to zrobił.
-Proszę nas puścić…
-Cisza! Znaliście tę kobietę? – zapytał Domarion uciszając przesłuchiwanych wieśniaków.
-Tak. Była kapłanką. Miała jeszcze syna, ale go nigdzie nie widzieliśmy. – odpowiedział jeden z nich.
-Więcej nie wiemy.
-Proszę nas puścić…
-Uspokójcie się! Kim był jej syn?
-Nie wiemy, parę razy go widzieliśmy!
-Już nic nie wiemy!
„Więcej się od nich nie dowiemy.” – pomyślał szef straży po czym odezwał się do jednego z podwładnych:
-Dowiedz się, do jakiego zakonu należała. Musimy rozwikłać tę zagadkę.
Jak to bywa, plotka o śmierci tajemniczej kapłanki szybko się rozeszła. W bardzo krótkim czasie trafiła na dwór.
-Była nową kapłanką z zakonu Pelora. – powiedział Todorius do króla.
-Mój drogi, słyszałem, że miała syna. – odpowiedział tamten.
-Najjaśniejszy Panie, mówię tylko to, co zakonnicy mi powiedzieli. Mam takżę prośbę. Chciałbym wyruszyć, by odnaleźć tego okrutnika. Moja moralność nie pozwala mi stać w miejscu!
-Zrobisz jak zechcesz Todoriusie…
Rozmowa toczyła się jeszcze przez dłuższą chwilę. Żaden z rozmówców nie był świadomy tego człowieka, który piętro niżej poza pałacem królewskim podsłuchiwał. „Taaak, tego właśnie potrzebuję” pomyślał, po czym poszedł. Wiedział, że nie ma dużo czasu, ponieważ Todorius nie był byle kim i wytropi swój cel. Sam jednak postara się to jak najbardziej opóźnić, a „bohaterowi” pozwoli złapać swój cel w swoim czasie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Hunter Administrator
|
Wysłany:
Czw 19:33, 12 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 03 Lut 2007
Posty: 47 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Busko :)
|
Sama idea stworzenia opowiadania jest dobra. Według mnie to, co właśnie zrobiłeś mogłoby być luźnymi notatkami. Jeśli chcesz, by twa praca była dobra koniecznie ją rozbuduj. Zajmij się szczególnie zaś opisami. Opisuj wszystko co się da, żeby czytający mógł jak najlepiej wyobrazić sobie tą scenę. Jest całkiem nieźle, ale według mnie praca do poprawki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
VanirPożeraczNiedźwiedzi
|
Wysłany:
Czw 20:10, 12 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bochnia
|
Bardzo dobrze, że napisałeś to opowiadanie. Ja sam dopiero wprawiam się w pisaniu i traktuję to bardziej jako eksperyment mający przygotować mnie do większego dzieła. Opowiadanie podoba mi się, wzbudza ciekawość i przedstawia dość duży kawałek świata, w którym będzie się toczyć. Mam kilka rad:
Znacząco za krótki opis wejścia i dojścia do "domku w lesie". Scena jest ciekawa i przerażająca, ale mogłeś przed nią zbudować klimat niepewności, jak choćby ciszę w tym zakątku lasu, spruchniałą, przegniłą chatkę ze skrzypiącymi drzwiami. Później z cienia wyłanie się zarys postaci, a właściwie jej... itd. To tylko przykład, chodzi mi o zbudowanie tej złowrogiej atmosfery. Później podoba mi się rozmowa z wieśniakami, która powinna być chaotyczna. Oddaje to ich strach i niechęć do współpracy. Na końcu można nieco uspokoić akcję podając opis komnaty królewskiej, samego Todoriusa i króla, jakimi byli ludźmi.
To zmieniło by nieco Twą pracę, ale możesz zostawić ją taką i w następnych częściach rozbudować psychologię niektórych postaci i chwile największego natężenia uczuć, np. grozy. Ogólnie powtarzam, plus dla Ciebie, oczekujemy na kolejną część A resztę leni proszę o branie przykładu:P
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Hunter Administrator
|
Wysłany:
Czw 20:53, 12 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 03 Lut 2007
Posty: 47 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Busko :)
|
To jak już wszyscy pisząto i ja się za coś wezmę
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Deemer
|
Wysłany:
Pią 15:29, 13 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nie będę już poprawiał tej części, ale postaram się kierować Waszymy wskazówkami przy pisaniu następnych. Tu tak na prawdę chciałem tylko przedstawić sytuację, bo bez tego nie bardzo byłoby wiadomo o co chodzi w następnych rozdziałach. Postaram się bardziej skupić na opisach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Deemer
|
Wysłany:
Nie 18:10, 22 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jeszcze dowie się co to cierpienie. A Wy mi w tym pomożecie!
Gitemle jest sporym miastem kupieckim na południu kraju. Mimo, że z Crysadrin dzieli je kilka miesięcy drogi, to właśnie w tutejszej tawernie odpoczywa Todorius ze swoimi kompanami. Przygrywa tutaj cicha bardzia muzyka, mimo, że gości nie ma zbyt wielu. Bohaterowie siedzą w najciemniejszym rogu tawerny, czekając na kogoś.
Todorius to dumny paladyn, w swojej lśniącej, płytowej zbroi. Jest krótko ścięty, brak mu zarostu. Jest dalej bardzo młody i niedoświadczony, co się przekłada na jego idealistyczne podejście do świata. Nadal myśli, że może go zmienić na dobre.
Zaraz obok niego siedzi Calandow. Ten jest magiem wtajemniczeń, jednym z lepszych uczniów. Jego długie włosy i długa broda zakrywają sporą część jego błękitnej szaty. Wychowywał się z Todoriusem na jednym podwórku, i choć poszli w dwie zupełnie inne strony ich przyjaźń nie wygasła do końca, choć też nie jest tą samą co kiedyś.
Obaj znajomi spojrzeli się na białowłosą kobietę schodzącą po schodach tawerny.
To Aille, druidka. Ma białe, długie włosy, z których wystaje dość rosłe poroże. Żyje w lesie nieopodal Crysadrin, a wyruszyła z paladynem, bo potrzebowała pieniędzy.
Usiadła przy swoich kompanach. Wszyscy wymienili spojrzenia, gdy nagle paladyn się odezwał:
-Tropimy go już czwarty miesiąc. Anashi zapewniał, że jesteśmy już blisko. – powiedział Todorius, a po chwili szeptem dodał – módlmy się by miał rację.
-Właściwie to moglibyśmy wyruszać – zaczął Caladow – gdzie nasz łowca głów?
-O wilku mowa. – powiedziała Aille, skinąwszy głową w stronę drzwi. Stał w nich bardzo przystojny mężczyzna, o długich włosach i lekkim zaroście. Jego twarz zdobiły liczne blizny, które dawały mu pewnego uroku. Anashi, bo tak właśnie nazywał się ów człowiek, był łowcą głów. Jednym z najlepszy w okolicach Crysadrin. Mimo, że Todorius nie przepada za nim, wiedział, że bez takiego profesjonalisty jak Anashi sobie nie poradzą.
-Jak mówiłem, już praktycznie go mamy. Jego kryjówka jest dwa dni na północ stąd. Możemy albo się pospieszyć i iść prosto przez nawiedzony las, lub nadłożyć pare dni i okrążyć go… - powiedział swoim spokojnym głosem łowca głów.
-Nie ma na to czasu. Idziemy prosto. – odpowiedział paladyn wstając.
I wyszli przed tawernę. Dochodziło właśnie południe, o czym świadczyło będące bardzo wysoko słońce. Wyraźnie było widać, że było lato. Cała kompania szła przez ciemny, liściasty las. Wyglądał strasznie. „Mam nadzieję, że nazywają go nawiedzonym dlatego, że tak wygląda a nie taki jest” – pomyślała Aille.
Z przodu był Anashi, szukał śladów poszukiwanego. W pewnym momencie przyjrzał się dokładniej.
-Mówiłem! Mówiłem już wiele razy, panie Todorius. Ktoś sabotuje nasze działania. – Niemal wykrzyknął łowca głów.
-Co się stało? Mów co tu zauważyłeś. – Wypowiedział spokojnym i zaciekawionym głosem Caladow.
-Widzicie te ślady? Są sprzed tygodnia. Należą właśnie do tego kogo szukamy. A widzicie te? – zakończył wskazując na miejsce przed siebie.
-Przecież wyraźnie widzę, że to te same, tylko że dalej… - odpowiedziała podirytowana Aille.
-I tu się mylisz, Pani. Te są sprzed jakichś dwóch dni. Wyraźnie świeższe, ponadto nieco głębsze i większe. Ktoś próbował zmylić trop. Ale nie, nie oszukają mnie. – mówił z wyraźną dumą Anashi. Jednak w pewnym momencie poczuł zakłopotanie. – Ale cóż. Udało mu się. Nie mogę znaleźć śladów naszego celu…
-Więc pójdźmy tam, gdzie nas wabią. – odpowiedział Todorius nie zwalniając kroku, wręcz przeciwnie – przyspieszając.
To samo zrobili Caladow i Aille.
-Ale… Jak to… To może być pułapka… - powiedział Anashi, ale po chwili zastanowienia dobiegł do kompanów.
Po paru godzinach wędrówki zaczął zapadać zmrok. Wszyscy bohaterowie odczuli na własnej skórze, dlaczego las nazywał się nawiedzony. Wprawdzie Todorius i Anashi zachowali zimną krew, to dwóch pozostałych śmiałków dziwne odgłosy całkowicie wyprowadziły z tropu.
-Mmmmoże ttuttaj odpppoczniemy? – zapytała Aille.
„ŁUP!” „Aaaaa!” – dało się usłyszać zaraz po tym jak skończyła.
-Nic mi nie jest. Potknęłam się o korzeń. – powiedziała zaraz po chwili.
-Nie moja droga… To nie korzeń. – odpowiedział Todorius, po czym blady strach padł na ich wszystkich.
-Zaraz, rusza się, może mu pomogę! – powiedziała Aille sprawdzając tętno martwego człowieka leżącego na ziemi.
I po chwili rozległ się krzyk kobiety. Bez wątpienia była to Aille. Towarzysze spojrzeli na nią i spostrzegli, że coś, czemu próbowała pomóc zacisnęło swoją szczękę na jej nadgarstku! Todorius bez zastanowienia wyjął miecz z pochwy, po czym wykonał cięcie na szyi osobnika leżącego na ziemi. Gdy tylko ta odpadła od reszty ciała, paladyn rozluźnił szczękę, by uwolnić Druidke.
-Słabo mi… - powiedziała Aille, po czym jej oczy się zamknęły.
-Aille! Nie zasypiaj! Tylko nie zasypiaj! – krzyczał spanikowany Todorius.
-Uspokój się. To tylko… - zaczął do niego mówić Anashi, który obecnie był jedyną osobą która była choć trochę spokojna.
-Heironeusie. Proszę, pomóż jej wyzdrowieć. – wymamrotał paladyn po czym przyłożył obie ręce do korpusu Aille. Po chwili rozbłysło niebieskie światło. Lecz i to nic nie pomogło, druidka była dalej nieprzytomna.
-Głupcze! To tylko paraliż, twoje umiejętności leczenia nic tu nie pomogą. – Powiedział Anashi. – Ale teraz mamy inny problem. Jakieś trzysta metrów w tamtą stronę idzie powolnym krokiem parenaście osób. Mają bardzo nieregularne kroki…
-Mmmi ssssię wydaje… Wydaje ssię, że to nieeeummarli… - powiedział przestraszony Caladow.
-No to przygotujmy się do walki.
Wszyscy wyjęli swój oręż, Caladow dodatkowo rzucił kilka czarów, które miały wzmocnić bohaterów. Todorius nie miał w swoim życiu jeszcze takich doświadczeń. Zachował się tak, jak nie przystało na paladyna. Spanikował. Obecnie nie mógł ustać w miejscu, chciał jak najszybciej wybiec i zaatakować. Ale to byłoby błędem. Może raczej… to było błędem…
-Aaaargh! – krzyknął Todorius rozpoczynając swoją szarżę w stronę zombie które kroczyły w ich kierunku. Wbiegł w środek ich zgrai, przecinając po drodze dwóch zombie wpół, jednak na kości trzeciego jego ostrze się zatrzymało. I właśnie wtedy dostał jakimś prymitywnym orężem w głowę. Upadł na ziemie, zachowując jednak świadomość. Ale tylko na chwile… Ostatnim widokiem, jaki ujrzał to wyłaniający się spośród drzew uzbrojony człowiek, który wyciągnął przed siebie jakiś znak i zaczął mówić w nieznanym języku. Potem była już tylko ciemność.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Bulny
|
Wysłany:
Śro 13:08, 11 Lip 2007 |
|
|
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ciekawe Ciekawe... Muszę coś napisać żeby móc w sesji linki wstawiać <lol2>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|